Abasz'Har: Forum o Dungeons & Dragons

Arvelus

Wyszliście z pokoju, za dwoma zakrętami ktoś was zatrzymał.
Były to dwie wysokie postacie ubrane w brunatne togi z głębokimi kapturami tylko w pasie przewiązane sznurem.
Tak stali nie dając przejścia
-Beren i Lapis???
Zapytała jedna z nich

Lasard

Lapis Lazurit

Chłopak stanął jak wryty.
-Hm... to zależy czy coś nam grozi? -powiedział do zakapturzonych postaci.

Azgoth

Beren

Gnom przystanął i zerknął na towarzysza szukając rozwiązania problemu. Brr.. Te kaptury śmierdziały kłopotami na kilometr.

Arvelus

-"Nam", czyli to wy. Do ciebie gnomie nic nie mamy, więc byłoby lepiej gdybyś stąd szybko zniknął...

Azgoth

Beren

Gnom niepewnie cofnął się parę kroków. Niedawno obity bark przypominał żeby unikać kłopotów, jednak z drugiej strony jak mógł zostawić chłopaka samego?
- No... dobrze - wyjąkał udając całkiem przestraszonego po czym obrócił się na pięcie i czmychnął w głąb korytarza. Jednak nie miał zamiaru zostawić Lapisa samego, skręcił zaraz za zakręt i tam się schował. Chciał śledzić dziwne postaci.

Lasard

Lapis Lazurit

Chłopak przyglądał się uciekającemu gnomowi.
-Tak... towarzysz już mnie porzucił. A więc słucham? -powiedział do zakapturzonych postaci.

Arvelus

-W imieniu władz Addabi zostałeś skazany na smierć za zabójstwo Michaela Do'Urna. Twoja wina jest niekwestionowana. Spróbujesz uciekać, czy dasz nam w spokoju wykonac robotę?

Lasard

Lapis Lazurit

-Morderstwo?! -krzyknął udając zdziwienie- Jakie znowu morderstwo?! Ja nic nie zrobiłem.

Azgoth

Beren

Podsłuchujący za zakrętem gnom coraz bardziej się denerwował. Targały nim dziesiątki sprzecznych emocji.
Czy powinien rzucić się na "zakapturzonych"? Czy zdąży dobiec do siedziby Egredii? Czy mu pomogą?
Siedział ukryty za rogiem, spoglądając co chwila nerwowo za siebie i czekając na rozwój wydarzeń.

Arvelus

-Nie zaprzeczaj, ze swoich źródeł wiemy, że to ty zabiłeś łowcę. Powtarzam, będziesz stawiał opór czy dasz nam spokojnie wykonać wyrok?

Lasard

Lapis Lazurit

-Kto wam takich bzdur naopowiadał? Powtarzam- ja nic nie zrobiłem. -powiedział podnosząc ręce do góry na znak że jest nieuzbrojony, i nie będzie stawiał oporu.

Arvelus

-Powtarzam, mamy źródła w które nie wątpimy. Jeśli chcesz możesz już zacząć uciekać. I tak cię złapiemy, choć nie gwarantujemy, szybkiej śmierci. Jeśli nie to zginiesz szybko i bezbolesnie.

Azgoth

Beren

Gnom dosyć się nasłuchał. Zerwał się i popędził do siedziby Egredii, modląc się żeby ta dziwna kobieta zareagowała szybko.

Lasard

Lapis Lazurit

-Oporów stawiać nie będę, bo i tak nie ma sensu bo ja nic nie zrobiłem! -powiedział do nich.

Arvelus

-Bardzo dobrze. Sprawdź czy nikogo nie ma
Powiedział jeden, a drugi pobiegł na drugi koniec korytarza i wyjrzał za róg, po czym zaczął wracać
-Muszę powiedzieć, że jesteś odważny, zapamiętam ciebie. Dotąd zawsze musiałem ganiać się z tymi na których miałem wyrok. Jesteś gotowy? Masz ostatnie życzenie? Rzecz jasna masz dosyć ograniczone pole manewru z oczywistych powodów

Lasard

Lapis Lazurit

-Widzę że nie uda mi się was przekonać do mojej niewinności... ostatnie życzenie? Może jakieś przyjęcie "pożegnalne" na moją cześć? -powiedział siląc się na uśmiech.

Arvelus

-Mówiłem, że masz ograniczone pole manewru, wybacz ale to ma być coś krótkiego. W stylu ostatniej flaszki wódki

Lasard

Lapis Lazurit

-Eh... no to może mogę uzyskać jakieś informacje przed śmiercią? I tak mi się już nie przydadzą, a i okazji do przekazania ich komukolwiek nie będę pewnie miał, ale jakoś wiercą mi się w głowie dwa pytania. Skąd się dowiedzieliście że to ja zabiłem tego strażnika i jak działają te cholerne bransolety- co je zasila i jak je zdjąć?

Arvelus

Dwaj wilcy spojrzeli po sobie, jeden kiwną głową
-O branoletach wielmy tyle co ty. A dowiedzieliśmy się, bo kilku naszych potrafi przełamać moc brasolet, a wród nich jest jeden szaman który po prostu zapytał ducha łowcy. Satysfakcjonuje cię odpowiedź?

Lasard

Lapis Lazurit

-Macie w swoich szeregach szamana?! -krzyknął- Co za hipokryzja! Nas wszystkich łapiecie i więzicie za te tajemnicze zdolności o które się nawet nie prosiliśmy a sami z nich korzystacie?!

Arvelus

Dwaj mężczyźni zaśmiali się
-Wybacz, ale to chyba pomyłka. Nie jesteśmy łowcami, tylko mieszkańcami czarowięzów, choć o skrajanie różnej ideologi.
Nagle spoważnieli
-Dobra, koniec zabawy. Jeśli chcesz możesz zamknąć oczy, tak będzie łatwiej
mówiąc to zaczął iść w twoją stronę z wyciągniętym długim nożem

Lasard

Lapis Lazurit

-"O rzesz...!" -pomyślał. Był pewny że to któryś z łowców. Zrobił krok w tył, obrócił się szybko na pięcie i zaczął uciekać, co chwilę skręcając. Chłopak był bardzo szybki. Lata ucieczek przed dzieciakami które mu dokuczały w młodości wyszkoliły go na niemal doskonałego biegacza. Kierował się do siedziby Egredii.

Arvelus

Obydwaj mężczyźni zaklęli szpetnie, każdy na swój sposób i rzucili się w pogoń.
Biegli szybko, ale ty szybciej... c
hoć tylko trochę, a oni najwyraźniej wolniej się męczyli.
Po pierwszym zakręcie korytarz był długi... za długi.
200 metrów, 150, 125, 100, 90, 80... Główny sprint już się zakończył. W sumie teraz zwalniałeś, oni też, ale ty szybciej...
Nagle ze ściany wyleciał Bidknock i zrównał się z tobą
-Teraz w lewo! Szybko, to będzie ostatnia prosta!

Lasard

Lapis Lazurit

Chłopak wysilał się by biec jak najszybciej, byleby nie dorwali go tamci. Starał się przyśpieszyć, skorzystać z tych rezerw energii jakie mu pozostały, starał się przeżyć.

Arvelus

Tuż za skrętem zobaczyłeś biegnącego w Twoją stronę mężczyznę, był wielki... Dobre dwa metry wzrostu...
Nie zdążyłeś wyhamować i grzmotnąłeś mu głową w pierś
____________
Na prośbę Arvelusa usunąłem 3 ostatnie posty.
WP Kamulec